6/24/2009

Dziś był pierwszy dzień lata: 28 w cieniu, całkiem przyjemnie. Może nawet za ciepło, ale nie chwal dnia. No i po południu zrobiło się stopni 19. Całkowite zachmurzenie, a zmiana stała się wiatrem, deszczem, a nawet stukaniem lodowych kulek o szybę, których nie było widać. Jeszcze w czasie lata okazało się, że grzyby są naprawdę imponujące.

18 komentarzy:

  1. Ten pierwszy wygląda mi na twardzioszka - ten drugi to sromotnik - szkoda że już niejadalny - jak jest młodziutki to można go szamać. ten pierwszy jest jadalny (jeśli to twardzioszek?) i smaczny.

    OdpowiedzUsuń
  2. Lata w tym roku chyba nie będzie. Nic się na to nie zapowiada.

    OdpowiedzUsuń
  3. Grzybki, a i owszem całkiem , całkiem, ale za to obiecane publikacje są bene.
    Bravissimo maestro!
    W starym, dobrym stylu:)

    dok

    OdpowiedzUsuń
  4. A pod pierwszym listek zielony,
    a pod drugim listek uschnięty ;-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Zupełne przypadki, chciałoby się powiedzieć: pierwszy celowy, dla oddania skali, drugi sam sobie tam polegiwał, a kiedy ktoś się tak mocno patrzy, patrzy - to różne rzeczy wypatrzy:)

    Niekiedy przy makrach wychodzą ciekawostki, obok głównego tematu.

    Twardzioszek? Przypuszczam oba muchomory, być może czerwonawe nawet, czyli jado - walne. Nie ryzokowawszy. A koźlarzy jakoś nie ma chęci robić, tyle ich rozmokniętych.

    Kłaniam

    OdpowiedzUsuń
  6. Muchomory są jadalne, ale tylko raz...

    :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Grzyby są imponujące, jagody i poziomki też. Można się wyżywić w lesie. Dziś wpadłem na rowerze z rodziną na pół godziny i się obżarliśmy, że hej. Potem obżarł się kleszcz (dlaczgo zawsze i tylko ja?), ale to już inna historia.

    OdpowiedzUsuń
  8. Myślałam, że instrukcja została załączona;
    jak listek zielony to można ze smakiem i na zdrowie zjeść,
    a jak uschnięty to tylko do podziwiania ;-)

    OdpowiedzUsuń
  9. No rzeczywiście, podobno tak jest.

    Rado, kup sobie witaminę b. Nie wiem ile czarowania, a ile działania. Jest obrzydliwa i dla ludzi, więc może pajęczaki, a owady z pewnością omijają ten smród.

    Zapomniałem dodać, zaordynuj sobie wg ulotki.

    Dziś, od ran bardzo słonecznie - znów lato.

    OdpowiedzUsuń
  10. Parszywa pogoda na grzyby - ostatni raz jadłem pieczarki ponad miesiąc twemu - teraz jeszcze dobrze nie wyrosną już robaczywe i napęczniałe wodą.

    OdpowiedzUsuń
  11. A u mnie witamina b nie zadziałała, to znaczy siedzę i śmierdzę jak należy, ale to, co chce ze mnie krew spijać i tak to robi :-(

    OdpowiedzUsuń
  12. Z tego co wiem to w pewnej miejscowości koło Tarnowa tambylcom udało się pokonać plagę komarów...owady pozdychały na marskość wątroby pijąc krew mieszkańców ;-)

    OdpowiedzUsuń
  13. Deu
    Przetestuję choć nie wiem co gorsze: kleszcze, czy ta syntetyczna witamina ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Tak sobie czytam rado i myślę, jak jest duże prawdopodobieństwo zarażenia bąblowicą? Ciągle jem jagódki i poziomki z krzaczków, ale mieszkam w warmińsko - mazurskim, gdzie podobno występuje powszechnie.

    OdpowiedzUsuń
  15. Ptaszka
    Sądząc po ilości zakażeń (kilkadziesiąt rocznie) niewielkie, ale niezerowe. Jak ktoś ma pecha i zje jagódkę, na którą wcześniej - za przeproszeniem -nasrał zarażony lis... Ale jak ktoś ma pecha to go piorun strzeli, albo mu konar na łeb spadnie.
    Jak masz obawy to nie jedz z krzaczka, tylko w domu, po umyciu.

    OdpowiedzUsuń
  16. Biorąc pod uwagę liczebność populacji lisów i ilość obsranych przez niego krzaczków, prawdopodobieństwo zarażenia się bąblowicą w lesie , wynosi 0,000000000001% :DDDDD

    No, ale jak ktoś ma pecha, to mu w drewnianym kościele, cegła na głowę spadnie:DDDD



    dok

    OdpowiedzUsuń
  17. Dzięki dok. O takie dokładne wyliczenia mi chodziło. Pozostanę przy pożeraniu jagód prosto z krzaczka:-)

    OdpowiedzUsuń
  18. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń

Chcesz wstawić reklamę?

Chcesz wstawić reklamę?

Archiwum bloga