9/09/2009

Sezon WINOGRONOWY

zbliża się nieuchronnie. Napite wilgocią grona oddadzą ją bez zbytniej walki: a to do ust, a to do pojemników. Do fermentacji, na kompot, albo i tak. To nie Toskania, ani nawet zbocza Beaujolais - moje podwórze.

6 komentarzy:

  1. Mało tego, że bez walki. Oddadzą się z wielką ochotą, wszak o to im idzie właśnie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Albo uschną, do zimy, do zimy ptakom na żer. Liście jeszcze twardo trzymają się swoich posad. Ale to już tylko łabedzie śpiewy..

    OdpowiedzUsuń
  3. A jak będą całkiem wysuszone, tak że prawie tylko skórka, to będą robić za słodkie rodzynki w cieście.

    OdpowiedzUsuń
  4. Oj chyba nie będą - brak starej Arabki i gorących asfaltów:))
    Te są wyjątkowo aromatyczne, kwaśne i co no tylko. Dojrzewają na przełomie lutego

    OdpowiedzUsuń
  5. Lutego? To oznacza, że o tej porze można je jeszcze zbierać i się nimi delektować?

    OdpowiedzUsuń
  6. Raczej nie, pewnie dlatego nie jesteśmy winiarską ppotęgą. Ale ptaszki się delektują, tym co tam jeszcze wisi.

    OdpowiedzUsuń

Chcesz wstawić reklamę?

Chcesz wstawić reklamę?

Archiwum bloga