12/23/2013

Koło pióra

Byłem, przez chwilę w maglu. Właściwie to nie całkiem. Potrzebowałem dużej igły. Najsam pierw chińczyk, a potem do normalnej pasmanterii. RPC robi igły z drutu, że się mną. A te normalne są po złotówce i droższe. Ad maglum. Kumoszki obrabiały jakąś postać nie z kreskówki. Nie ustąpiła miejsca w brzegowej ławce, komuś z wózkiem, z dzieckiem. Chańba, hańba, potwarz, niegodziwość, grzechhchh. Najlepsze, że moje wejście, słuchanie, zupełnie nie obeszło. Byłem lekki, jak powietrze
mleko zawieszone we mgle
wilgoć w firankach deszczu
serek w kadzi przed serwatką
kapcie w stosie butów na Majdanku
nożyce wśród noży do naostrzenia
Gienia, Eugienia i Genowefa
Kalafior na kapuścianym polu
Pieńki po choinkach i głomb
Słownik każe mi głąba z dużej litery pisać, a o zawartości kapuścianej głowy- głąbie takim. I co? Zabłądziłem do wykładu Ikonowicza Piotra, co chwali, że Morales dopiął tego, o co walczył i osrany, zmarł, Chegewara. Równość. Czyżby zapomniał, jak to inni rewolucjoniści równali oficerów w okolicach Smoleńska, lekarzy i profesorów we Lwowie. Swoich i nie swoich za równo. Aż katom we łbach się mieszało od tej grozy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Chcesz wstawić reklamę?

Chcesz wstawić reklamę?

Archiwum bloga