Nie daje mi spokoju sytuacja z wc. Dlaczego? Myślę, że grasuje tam szajka.
Na jakimś innym forum spotkałem się z formacją DN. Jest to przybudówka w KK, dająca możliwość rozwoju osobistego. No właśnie. O co chodzi z tym neokatechumenatem. Czy to sekta w Kościele. Nie mam bezpośredniego kontaktu z ludźmi, od których coś rzetelnego mógłbym się dowiedzieć. Patologie typu: umiłowanie cierpienia, wiara i modlitwa wchodząca w zabobon, czy myślenie magiczne, to normalne zboczenia. Ale DN trwa 20-30 lat. Czy po takim czasie można mieć refleksję, że to był błąd. Ależ skąd.
DN jest dzisiejszym życiem klauzurowym (klasztorem), skierowanym na rodziny. Klasztor typu otwartego, niehabitowy; czy to komuś szkodzi?
Myślę, że szkodzi ludziom mamionym obietnicą nieba na Ziemi. Każda demagogia ma swoje patologie, a ta jest zwyczajnym sekciarstwem. Dzisiejsze czasy niosą "tęczowe" niebezpieczeństwa. Także w KK czyhają demony, których myślą przewodnią jest trwanie za wszelką cenę. A zwykli parafianie? Zwykli parafianie mają się bardzo dobrze, nie są ufoludkami w zmieniającym się świecie. Czasami może jeden, drugi zbłądzić do nieba - piekła. Pokładajmy nadzieję w mądrości ludowej i nie przejmujmy się fałszywymi prorokami.