Pokazywanie postów oznaczonych etykietą 29 janvier. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą 29 janvier. Pokaż wszystkie posty

3/03/2024

Grom uderza po raz → JanDobracyński Stosy ofiarne4

cz.4 Stosy ofiarne Ciałopalenie. Bogu miła woń DYMÓW. Sporzadzanie stosu ofiarnego: na dół, kładziemy drobne drwa, papier, plastik. Ni, coś z edytorem, wpisał mi to słowo, nie wiem zupełnie skąd się ono wzięło. Ja się sporo domyślam, ale dlaczego, EdytorWord-ów, słów, wpisuje mi i mi pomaga. Wiem, ponieważ powiedziałem chcę, pomóż mi i zgodziłem się. Musiałbym pisać, żmudnie, tworząc podłoże piśmienne. A tu są Pomocnicy i Materiały gotowe. Nic to, o tych rzeczach, napiszę w innym rodziale, a może i nie w tej broszurce prop-agit. Do dymów i stosów. Gdzieś, kiedyś, ktoś, uznał, że Bogu/Bogom, mogą być, takie dymy miłe. Udowodnię Wam, to, że to jest prawda. Ciepło, lato, trawnik, słonko woda … grill. No i jak, teraz, Łyso? Oczywiście, że woń, przypiekanej karkówki, jest wspaniała. A dymy zwiastują ucztę. Fizjologii, behawioru nie oszukasz. Na samo Słowo pieczyste z rusztu, ślinka i te sprawy. Polecam Dobre wino, lub choćby piwo jęczmienne. Piwo, które ma tysiące lat. Zanim wynaleziono uzdatnianie wody i głebokie studnie. Filtrowana piaskiem i Czasem, doskonała woda, wybitnej czystości, krystaliczna, ożywcza i zdrowa. Nawet na Pustyni Judzkiej. Zimna, choć to skwar. Taką wodę, zwykł pijać Jan, zapowiadacz. Jadł miód od dzikich pszczół, szarańczę – tak, tak. Szarańczę, którą wczoraj nam zachwalała Róża. Ona chce, byśmy jedli nie szarańczę, która jest pożywna i nie wiadomo, cy smacna – bociany nie narzekają. On chce byśmy powiedzieli tak, dodawaniu do Karmy (pożywienie w sklepach, przeznaczone stadu ludzkiemu), powiedzieli TAK, dodawaniu przetworzonego i mielonego CZEGOŚ. Bo nie dowiem się, co dodano. Tak jak Piepż mielony, nie wiem, co tam jest, prócz piepżu. A może pieprzu. Pozostawiam tak, bo nie zawsze chcę i warto, korzystać z omocników. Niekiedy warto, zrobić coś samemu. Tu ustawić Regułę. Piep*** - obie formy uprawniam i Ty, wiesz o czym piszę. Ale miało być o stosach. Na dole drobne drewno, którego, jednak, nie powinno się zbyt mocno ściskać, później grubsze, całkiem gube, i na wierzch znowu drobne. Najlepiej kolczaste i suche. A dlaczego tak, to się juz zaraz wyjaśni. Na drewnie wierzchnim, stawiamy, kładziemy synagorlice, nieskazitelną kurę, cielę bez skazy, ewentualnie Baranka. Baranek, także, dobrze by było, by był piękny, dorodny tłusty, zdrowy. Ucieszy twego Boga. Jest także i taka możliwość, że – te zwierzęta, które powieliłeś z gotowego wzorca pracą i własnym staraniem,nieco Ci ich szkoda, zastąpi co innego. Wtedy dochodzimy do sytacji, stawiania na kolczystych gałązkach, mirabelki, krzewów suchych i pustynnych, ale i każdych innych, i z każdej strony Świata, od Zelandii, po Australię (zakręciłeś w dobrą stronę, choć Cię o to nie prosiłem, sługo dobry i pilny?). Na te krzewy, stawiamy stopy. ….I było w historii. Mało o tym wiem, więc wymądrzać się nie zamierzam, ale poczytasz o tym na wiki pedii i w internetach – system komunikacji, porozumiewania się ludzi, słane gołębie do wszystkich ludzi, do każdego, który się przyłączył i chce. Zabrzmiało starotestamentowo. To jest zaczepiony temacik, zmiany znaczenia słów. Naturalnej zmiany i tej zamierzonej, ku Celom. Celom dobra/zła. A te, to już wiesz jak rozpoznawać, bo uczyłem Cię już wcześniej. Po czym rozpoznajemy, odróżniamy dobro i zło. ..Skończyłem sprzątanie, piątek dziś, po 29 lutego. Jeden dzień, taki w kalendarzu, na 8 lat. Kilogram, 1kg, to dziś tyle, że chleba, wystarczy 2-3 osobom, na 1 dzień, jeden dzień. A litr, to miara i wody, do picia, na pół dnia. 1l. Sprzatałem i pod stołem, krzesła. Każde ma po cztery nogi. Pod każdą nogą. Dlaczego my się tak poobkładaliśmy, materiałami łatwopalnymi. Otrzymałem Puzle. Klocki, pocięty karton z obrazkiem do składania. Dobry dar, intelektualny. Do składania fragmentów w całość. Ktoś chce i czyni, bym się nauczył kompletowania 1000 elementów w Jeden obraz. Bym się Tym zajął i nie przestawał. Aż dokonam scalenia Obrazka, kolorowego, ładnego. Po co? ….Obrazek pucli, otrzymałem pocztą, jakąś. Wiele dziś poczt i każda druga, lepsza od trzeciej. Dostarczone. Pudło Pucli, kawałków kartonu, pociętych maszyną, do cięcia kartonu. Noże z prasą do ściskania, jak do wyciskani Oliwy i Wina (soku, wino to dopiero może, może). A oliwy i owszem, już, po wyciskaniu oliwa jest. Kartonowe pudło, ale zapakowane w drugie, większe pudło. By nie latało dołożony plastik. Banieczki z folii, polietylen i to takie w pięść, się mieszczące. Kiedy depczę, pies się boi i ucieka strzału. Pod każdą nogą krzesła do siadania, stołu do pisania, przyklejony filc, podpałka, plaster. W tym jest i klej. Podpałka. Do każdej gazety, dodana folia. Te dwie oddzielnie: papier / folia, palą się oddzielnie, słabo. Kiedy do folii, dodasz papier, drewno, tekturę, kartonik pucla, tworzysz ŚWIECĘ. Należałoby świecę narysować. Dziś zna ją każdy. Jutro, może ich nie być. Podobnie jak dziś nie ma, lampek oliwnych. A tylko, sa w Muzeum. Po co ja tam przykleiłem te, pod nogę stołu? A, już wiem. By się nie zniszczyła podłoga od szurania. To Producent, nie mógł tam czegoś wymyślić. Np. Klocka z miękkiego drewna? Nie, tam ma być zaczątek świecy. Ale lepsze. Towiązki szczoteczek do zębów, które masz. Zużyły się, ale zawsze mogą się przydać, przydasie. Kupiłeś jedną, dwie, ekolo. One nie są dobre, ani funkcjonalne, ani nawet ładne. Ale do wiązki plastikowych, przydadzą się, jako. Już wiesz. Brawo ty. Ale to jeszcze nic. Latem, wlatają do domu muchy. Sa także muchi i malutkie muchy, muszki. Mieszczą się niekeidy w siatce i włażą. U dołu okna, jest rynienka do odpływu wilgoci i tam są 2, trzy owalne w naszej strefie klimatycznej i wojny, otwory wentylacyjne. Małe muchy, tamtędy wchodzą. Sam w plastikowe okna, wetknąłem, do kompletu, papier. Podpałkę do plasttikowych okien. Powinienem użyć taśmy i podziurkować. Ale użyłem papierowego ręcznika, chusteczki papierowej. Zrobiłem niezły start ogniom, do ofiary ciałopalnej i stawiam sam, stopy na ofiarnym stosie. Jest wygodny i ciepły. Panie, kiedy idę ciemną doliną, zła się nie ulęknę, bo ty jesteś ze mną. Jesteś Dobrym Pasterzem, posyłasz mnie na zielone pastwiska i chronisz przed wilkiem. Posłałeś do mnie Braci i Siostry, którzy ostrzegli mnie i chronią. To jest mój Pan, ja go znam i On się mnie nie wyprze w Dniu Próby, dniu sądu. Wprowadza mnie do gorącego pieca i wyprowadza bez szwanku. Boją się źli Słudzy, dobrego Pana. I ich Panowie. Nie znają potęgi, której wydali wojne, budując Wieżę Babel, kolejne wieże, budując na swoją zgubę. Choć planowano Twoją. W następnym rozdziale o Pannach roztropnych i tych Drugich. O oliwie. Która jest Oliwą, ale wcale nie taką oliwą, o której myślisz. I lampki oliwne już nie te, nie ma już lampek. Wpadły w czeluść czasu. W Dziuplę czasu wpadły, powiadam Ci.

Chcesz wstawić reklamę?

Chcesz wstawić reklamę?

Archiwum bloga