6/24/2009
Dziś był pierwszy dzień lata: 28 w cieniu, całkiem przyjemnie. Może nawet za ciepło, ale nie chwal dnia. No i po południu zrobiło się stopni 19. Całkowite zachmurzenie, a zmiana stała się wiatrem, deszczem, a nawet stukaniem lodowych kulek o szybę, których nie było widać. Jeszcze w czasie lata okazało się, że grzyby są naprawdę imponujące.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Chcesz wstawić reklamę?
Archiwum bloga
-
►
2014
(9)
- ► października (1)
-
►
2012
(14)
- ► października (1)
-
►
2011
(23)
- ► października (1)
Ten pierwszy wygląda mi na twardzioszka - ten drugi to sromotnik - szkoda że już niejadalny - jak jest młodziutki to można go szamać. ten pierwszy jest jadalny (jeśli to twardzioszek?) i smaczny.
OdpowiedzUsuńLata w tym roku chyba nie będzie. Nic się na to nie zapowiada.
OdpowiedzUsuńGrzybki, a i owszem całkiem , całkiem, ale za to obiecane publikacje są bene.
OdpowiedzUsuńBravissimo maestro!
W starym, dobrym stylu:)
dok
A pod pierwszym listek zielony,
OdpowiedzUsuńa pod drugim listek uschnięty ;-)
Zupełne przypadki, chciałoby się powiedzieć: pierwszy celowy, dla oddania skali, drugi sam sobie tam polegiwał, a kiedy ktoś się tak mocno patrzy, patrzy - to różne rzeczy wypatrzy:)
OdpowiedzUsuńNiekiedy przy makrach wychodzą ciekawostki, obok głównego tematu.
Twardzioszek? Przypuszczam oba muchomory, być może czerwonawe nawet, czyli jado - walne. Nie ryzokowawszy. A koźlarzy jakoś nie ma chęci robić, tyle ich rozmokniętych.
Kłaniam
Muchomory są jadalne, ale tylko raz...
OdpowiedzUsuń:D
Grzyby są imponujące, jagody i poziomki też. Można się wyżywić w lesie. Dziś wpadłem na rowerze z rodziną na pół godziny i się obżarliśmy, że hej. Potem obżarł się kleszcz (dlaczgo zawsze i tylko ja?), ale to już inna historia.
OdpowiedzUsuńMyślałam, że instrukcja została załączona;
OdpowiedzUsuńjak listek zielony to można ze smakiem i na zdrowie zjeść,
a jak uschnięty to tylko do podziwiania ;-)
No rzeczywiście, podobno tak jest.
OdpowiedzUsuńRado, kup sobie witaminę b. Nie wiem ile czarowania, a ile działania. Jest obrzydliwa i dla ludzi, więc może pajęczaki, a owady z pewnością omijają ten smród.
Zapomniałem dodać, zaordynuj sobie wg ulotki.
Dziś, od ran bardzo słonecznie - znów lato.
Parszywa pogoda na grzyby - ostatni raz jadłem pieczarki ponad miesiąc twemu - teraz jeszcze dobrze nie wyrosną już robaczywe i napęczniałe wodą.
OdpowiedzUsuńA u mnie witamina b nie zadziałała, to znaczy siedzę i śmierdzę jak należy, ale to, co chce ze mnie krew spijać i tak to robi :-(
OdpowiedzUsuńZ tego co wiem to w pewnej miejscowości koło Tarnowa tambylcom udało się pokonać plagę komarów...owady pozdychały na marskość wątroby pijąc krew mieszkańców ;-)
OdpowiedzUsuńDeu
OdpowiedzUsuńPrzetestuję choć nie wiem co gorsze: kleszcze, czy ta syntetyczna witamina ;)
Tak sobie czytam rado i myślę, jak jest duże prawdopodobieństwo zarażenia bąblowicą? Ciągle jem jagódki i poziomki z krzaczków, ale mieszkam w warmińsko - mazurskim, gdzie podobno występuje powszechnie.
OdpowiedzUsuńPtaszka
OdpowiedzUsuńSądząc po ilości zakażeń (kilkadziesiąt rocznie) niewielkie, ale niezerowe. Jak ktoś ma pecha i zje jagódkę, na którą wcześniej - za przeproszeniem -nasrał zarażony lis... Ale jak ktoś ma pecha to go piorun strzeli, albo mu konar na łeb spadnie.
Jak masz obawy to nie jedz z krzaczka, tylko w domu, po umyciu.
Biorąc pod uwagę liczebność populacji lisów i ilość obsranych przez niego krzaczków, prawdopodobieństwo zarażenia się bąblowicą w lesie , wynosi 0,000000000001% :DDDDD
OdpowiedzUsuńNo, ale jak ktoś ma pecha, to mu w drewnianym kościele, cegła na głowę spadnie:DDDD
dok
Dzięki dok. O takie dokładne wyliczenia mi chodziło. Pozostanę przy pożeraniu jagód prosto z krzaczka:-)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń